9 lutego 2014

Facebook w natarciu.

Każda historia ma swój początek.

Chudzina była zajęta, a wszelako tak się wszystkim w domu wydawało. Komunikator GG piszczał co chwilę, sygnalizując odbiór coraz to nowszych wiadomości. Jej najlepsza przyjaciółka właśnie postanowiła pomęczyć ją złotymi myślami dnia.
Blondyny brew delikatnie uniosła się do góry, a ta zmrużyła nagle oczy. Doczytawszy ostatnią linijkę konwersacji, aż parsknęła śmiechem. Cała frajda w ich znajomości polegała na tym, że nieważne czy świat właśnie stanąłby na pograniczu apokalipsy, one i tak potrafiły wzajemnie się rozbawić, podnieść na duchu i co najważniejsze - zrozumieć. Aczkolwiek los chciał, że były oddalone od siebie w dość znaczącej mierze jakby ktoś miał nadzieję rozgraniczyć ich spotkania w obawie o stan psychiczny innych ludzi. Cóż, zapewne wielu odwiedziłoby psychologa w najbliższym czasie.
- Och... - mruknęła Chudzina, kiedy szalona myśl zaświtała w jej głowie.
Zaraz zgrabne palce poczęły opadać na klawisze laptopa i tak oto w okienku pojawiło się zdanie zmieniające wszystko:

Bądź ze mną w związku na FB.

Jest to jedno zdanie i jak pewnie się domyślacie zostało ono zatwierdzone. I owszem, bez zbędnych dyskusji obie podjęliśmy taką decyzję, aby po chwili Facebook ogłosił radosną nowinę naszym znajomym. Problem polega na tym, że nie jest to realny stan rzeczy. Wzajemnie się uwielbiamy i wskoczyłybyśmy za sobą w ogień, ale poza naszą znajomością szukamy i tej płci przeciwnej, bo tak naprawdę jesteśmy dla siebie niczym siostry. Żadna nie myślała o partnerstwie poważnie, a status miał za zadanie zaznaczyć naszą więź jako poważną i niezaprzeczalną. W następstwie jednego kliknięcia przypięto mi łatkę kochającej inaczej, a nawet raczono mnie poinformować, że moja Mama dowie się kto w przyszłości będzie jej zięciem, chociaż maluje się on jako osoba kobiety. 
Zabawne?

Bynajmniej! Okazuje się oto, że FB ma doprawdy niezaprzeczalną siłę przebicia w naszym społeczeństwie i dyktuje innym ludziom jak mają postrzegać osoby codziennie spotykane i nieważne gdzie konfrontacja miałaby miejsce. Mój znajomy podjął rozpaczliwy krok nawrócenie mnie, sugerując tym samym, że to on jest miłością mojego życia. Zaś pewna Ruda postanowiła pokazywać mi w pracy, że ma ciężkiego "focha" i jestem na straconej pozycji. 
Nie podejmę żadnych drastycznych kroków, ponieważ opinia innych nie jest dla mnie priorytetem jak i drogowskazem w życiu zatem jedynie z pobłażliwym uśmiechem idę dalej przed siebie. Być może pewnego dnia komuś przyjdzie na myśl, że człowiek po drugiej stronie kabla jest w rzeczywistości inny od obrazu, który maluje mu portal. Właściwie wystarczyłoby nawet napisać z przemiłym pytaniem o faktyczny stan rzeczy i pobudki moralne, ale przecież to chyba musi kosztować, bo się nikt jeszcze nie odważył.

Ale by nie umniejszając roli!

Facebook ma jednak to do siebie, że informacje przebiegają szybko, a każda akcja wydaje się prowadzona sprawnie. Mowa tutaj o wydarzeniach, które nie miałyby takiego rozgłosu, gdyby nie odpowiednia opcja i rozesłanie wici po znajomych. Wystarczy udostępnić, aby być może i pomóc. Pomijając sprawy, które wymagają wkładu finansowego, bo jak wiadomo kursor myszy na odpowiednim przycisku nie sypie złotówkami do konta. Tutaj faktycznie trzeba sięgnąć do portfela, a nie każdy jest do tego chętny. 
Osobiście preferuje udostępniać wszystkie akcje odnośnie adopcji zwierząt czy pomocy tym zaginionym, ponieważ mam sporo grono znajomych i być może ktoś szuka psa bądź kota do wzięcia bądź mieszka w okolicy, gdzie zwierzę się zagubiło. Nigdy nie wiem, ale sprawę staram się nagłośnić. Staram się myśleć, że w ten sposób szansę potencjalnego domu dla stworka, przybliżyłam chociażby o 1%. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, że Twoje zdanie zawsze ma znaczenie, aczkolwiek nie zapominaj o tonie jak i o manierze. Pisz z sensem i sensu się trzymaj. :)