7 marca 2014

Awantura o kota - odsłona druga!

główna bohaterka
Zaczęło się od zwykłego telefonu z lakoniczną informacją, że kotce z rany wycieka jakiś płyn i należałoby to sprawdzić. Tutaj już rodzi się pytanie dlaczego właściciel nie raczył sam tego uczynić i odpowiednio dopasować wzorzec działań do sytuacji, aczkolwiek im głębiej w to wnikam tym mniej wiem. Ruszyłam zatem swoje cztery litery do miejsca, w którym zwierzę przebywa. Futrzak przywitał mnie głośnym mruczeniem, a ja rozpoczęłam oględziny zaszytej rany pooperacyjnej.

 Niespodzianka!

Moim oczom ukazał się obraz upadku pracy weterynarza, albowiem szwów już nie było. Powyrywane. Gdybym nie trzymała kotki to bym się za głowę chwyciła. Wzięłam ją do siebie, co by prowizoryczny opatrunek zrobić i sprawdzić jak wet przyjmuje, bo przecież trzeba to było zszywać ponownie!  Mama zaraz do kuzyna zadzwoniła czy on nie widział, co futrzak wyczyniał i czy jest świadom w jakim stanie się znajduje, ale dostała odpowiedź równie ciekawą, co idiotyczną: "Nie mam czasu obserwować." Dociekając chociaż odrobinę, bo to osoba niepracująca i siedząca na Facebook'u dość namiętnie, muszę wysunąć wniosek, iż sprawdzenie kondycji zwierzęcia jest rzeczą wielce skomplikowaną. Oddając mu kotkę, wręczyłam i listę rzeczy, których dopilnować musi. Podejrzewam, że zlał to ciepłym moczem i pozwolił kocurowi się do siostry dobrać, co skończyło się tak, a nie inaczej.

I znowuż moja wina!

Oczywiście, że zwalił na mnie wszelakie konsekwencje i obecny stan rzeczy, bo przecież to ja zawiozłam kota do weterynarza i łaskawie mogłabym go za to przeprosić. Rozumiem, że jako opiekun zwierzęcia i osoba, która zarzekała się, że nigdy ich nie odda, bo je kocha, to on już żadnych obowiązków nie ma? Karmienie to podstawa jak i zarazem największy jego wkład. Dzisiejsza akcja z futrzakiem była ostatnią w jego wykonaniu, ponieważ kotka zmienia dom. Tupnęłam nogą, powiedziałam "nie" i będę się tego trzymać. Kuzyn na zarzuty, że jest nieodpowiedzialny i niepoważny zwalił wszystko na mnie.

Podsumowując...

Bohaterka wpisu jest obecnie u weterynarza na ponownym zszyciu, bo przecież nie może chodzić z dziurą w brzuchu. W najbliższych dniach okaże się czy osoba chętna ją do siebie weźmie, a wszystko kręci się wokół pierwszego kota, który właśnie tam przebywa. Kotka i to w tym samym wieku. Trzymajcie kciuki za pozytywne zakończenie.

I miły akcent dnia!


Od dzisiaj mam 5 lat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj, że Twoje zdanie zawsze ma znaczenie, aczkolwiek nie zapominaj o tonie jak i o manierze. Pisz z sensem i sensu się trzymaj. :)